Duetu Keeland i Ward nie trzeba nikomu przedstawiać. Te dwie autorki zgromadziły całkiem pokaźne grono fanów, a jeżeli od dłuższego czasu obserwujecie mojego bloga, to wiecie, że jestem ogromną fanką twórczości tych dwóch pań. Czy tym razem udało im się mnie oczarować?
Podróż z nieznajomym
Aubrey i Chance poznają się na stacji benzynowej. Kobieta zmęczona kilkugodzinną jazdą zatrzymuje się, by zrobić sobie krótką przerwę, zanim ruszy w dalszą podróż. Niestety nie jest jej dane jechać dalej, gdyż koło przy jej samochodzie wymaga wymiany, a ona nie potrafi sobie z tym poradzić. Z pomocą przychodzi jej Chance, który boryka się z podobnym problemem – jego motocykl odmawia dalszej jazdy. Chance proponuje pomoc Aubrey, ale w zamian chce, by dziewczyna zawiozła go do wyznaczonego miejsca. Kobieta przystaje na jego propozycje, jednak nie zdaje sobie sprawy z tego, że wspólna podróż będzie początkiem pasma niespodzianek.
Autorki po raz kolejny sprawiły, że nie mogłam oderwać się od książki, choć próbowałam nie raz i nie dwa, bo obowiązki wzywały. Jednak napisana przez nie historia całkowicie mnie oczarowała, rozbawiła oraz momentami wywoływała uczucie pewnej nostalgii, przez które nie byłam w stanie odłożyć książki na bok. W Słodkim draniu nie ma miejsca na wolno biegnącą akcję, nudnych bohaterów czy brak emocji. Ten tytuł łączy w sobie wszystkie te elementy, gwarantując czytelnikowi doskonałą rozrywkę. Emocji jest tu aż nadmiar, bo czytelnik angażuje się całym sobą w historię Aubrey i Chance’a.
Książka została podzielona na dwie części: są wydarzenia z teraźniejszości oraz przyszłości bohaterów. Do głosu zostają dopuszczone obie postacie, dzięki czemu mamy lepszą możliwość poznać ich myśli. Lubię ten zabieg w książkach, bo właśnie dzięki niemu czytelnik ma możliwość niemalże wniknąć w umysły bohaterów oraz poznać historię z perspektywy każdego z nich.
Wspominam o tym przy każdej recenzji książki tego duetu, ale nie mogę powstrzymać się, by nie wspomnieć i tym razem o humorze, który jest tu obecny. Dialogi tworzone przez autorki są zabawne, przez co niejednokrotnie nie byłam w stanie powstrzymać uśmiechu czy też zanoszenia się śmiechem podczas czytania. Droczenie się bohaterów czy sytuacje, których byli świadkami nadawały lekkości temu tytułowi.
Koza, która kradnie całą uwagę
Nigdy nie pomyślałabym, że postacią drugoplanową może okazać się… koza. Naprawdę. Gdy w książce występuje jakieś zwierzę, jest to przeważnie pies, kot, ewentualnie świnka morska, a w Słodkim draniu towarzyszem głównej pary staje się koza, które kradnie całą uwagę i przez moment główni bohaterowie schodzą na dalszy plan. Na pewno niejeden czytelnik będzie rozbawiony podczas czytania o perypetiach tego zwierzaka, a są one naprawdę zaskakujące!
Krótkotrwały romans czy coś więcej?
Droga, którą przebyli Aubrey oraz Chance jest długa i wyboista. Ich relacja jest dość skomplikowana, a już sam początek ich znajomości zapowiada starcie dwóch odmiennych charakterów. Przed bohaterami nie lada wyzwanie – każde z nich musi podjąć ważne decyzje, które wpłyną na ich dalszą przyszłość. Oboje nie odkrywają przed drugą osobą tajemnic, które skrywają głęboko w sobie. Nie sposób też nie dostrzec napięcia seksualnego znajdującego się między nimi. Jest ono wyczuwalne już od pierwszych stron, choć oboje próbują udawać obojętnych.
Słodki drań to nie tylko opowieść o zabawnych perypetiach i podróży dwójki bohaterów, lecz także historia o podejmowaniu ważnych decyzji, wyrzeczeniach i poznawaniu samego siebie. Choć autorki korzystają momentami z utartych schematów, nie można odmówić tej książce uroku. Jedyne co mi pozostaje, to serdecznie Wam polecić tę pozycję. Podejrzewam, że fani tego duetu będą zadowoleni z kolejnej historii stworzonej przez te dwie autorki.
Garść informacji o Słodkim draniu:
Tytuł: Słodki drań
Tytuł oryginalny: Cocky Bastard
Cykl/seria: -
Autor: Vi Keeland, Penelope Ward
Tłumaczenie: Edyta Stępkowska
Wydawnictwo: Editio Red
Liczba stron: 296
Data wydania: 12 marca 2019
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz